- Organizuje pani metamorfozy od ośmiu lat. Czego przez ten czas dowiedziała się pani o kobietach?
Nie zdawałam sobie sprawy, że te spotkania mogą być kobietom tak bardzo potrzebne. Często ludziom wydaje się, że metamorfoza to tylko zabawa w przebieranki, a wiele pań przychodząc tu, otwiera się na swoją kobiecość. W codziennym pędzie, przytłoczone obowiązkami, zapominamy o sobie. Wstając rano i spiesząc się do wyjścia, nie myślimy o tym, żeby fajnie się ubrać, tylko wyciągamy z szafy sprawdzone standardy. Łatwiej wybrać ulubioną rzecz, niż zastanawiać się nad nowymi rozwiązaniami.
- Metamorfoza pomoże nam to zmienić?
Metamorfoza to taki moment, żeby się zatrzymać. Spojrzeć na siebie przez pryzmat innej osoby – eksperta. Podczas sesji często spotykam kobiety, które wchodząc do studia, są przekonane, że na przykład nigdy nie założą małej czarnej, bo mają zbyt szerokie biodra albo dobrze czują się tylko w spodniach. Ale wystarczy chwila rozmowy ze stylistą i panie zaczynają otwierać się na zmiany.
Sama ostatnio potrzebowałam zdjęć i poprosiłam wizażystkę, żeby mnie pomalowała. Mimo że ukończyłam Akademię Wizażu i Stylizacji, w związku z czym doskonale znam makijażowe triki, kiedy zobaczyłam się w lusterku, powiedziałam: „Wow. To ja mam takie usta? Może powinnam podkreślać je w ten sposób na co dzień”.
Uzyskany efekt nie powinien być dla mnie zdziwieniem, a jednak mnie zaskoczył. Profesjonalny wizażysta zawsze wykona makijaż inaczej niż robimy to na co dzień, podkreślając atuty, których same nie zauważamy.
- Zyskamy zupełnie nowy wizerunek?
Niekoniecznie. Słowo metamorfoza od razu kojarzy się z drastycznymi, trwałymi zmianami, których się boimy. Wydaje nam się, że musimy być bardzo odważne, żeby na nią przyjść. A to nieprawda. Może to się wyda śmieszne, ale od dłuższego czasu zastanawiam się, jak inaczej mogłaby się nazywać nasza usługa.
- Pojawiły się jakieś propozycje?
Myślałam o fotocoachingu, bo podczas spotkań bardzo dużo rozmawiamy z paniami. Też jesteśmy kobietami i doskonale rozumiemy rozterki czy obawy naszych klientek. Ale mimo że specjalizujemy się w dziedzinach fotografii, stylizacji czy wizażu, żadna z nas nie jest zawodowym coachem. Przemiana też nie brzmi dobrze, bo w naszej metamorfozie nie chodzi o to, żeby się przebierać czy zmieniać, ale odkrywać na nowo to, co mamy w środku. Może to jest właśnie właściwe słowo – odkrywanie.
- Skoro mamy przestać bać się metamorfozy, to może spróbujmy się z nią oswoić. Jak takie spotkanie wygląda krok po kroku?
Dostępne są trzy rodzaje pakietów, ten najbardziej spektakularny obejmuje wizytę u fryzjera. Szczegóły dotyczące zmiany fryzury czy poszczególnych etapów spotkania są wcześniej indywidualnie omawiane z każdą klientką, tak aby zapewnić maksymalny komfort wszystkim paniom, także tym dojeżdżającym z daleka. Kolejny etap to rozmowa ze stylistą. Zachęcamy panie, żeby zabrały z domu swoje ulubione rzeczy, w których będą się czuły bezpiecznie. W ten sposób za pomocą jednego czy dwóch dodatków możemy pokazać, jak w prosty sposób urozmaicić codzienne stylizacje. Dalej następuje spotkanie z wizażystką i sesja zdjęciowa realizowana najczęściej w trzech odsłonach: biurowej, codziennej i wieczorowej – tej najbardziej zmysłowej i kobiecej. Na życzenie klientki możemy przygotować sesję typowo biznesową lub stylizowaną na przykład na lata 60. i Marilyn Monroe.
- Częścią spotkania są też konsultacje?
Konsultacje to być może zbyt mocne słowo, ale na pewno żaden z wymienionych etapów nie przebiega w ciszy. Wykonując makijaż, rozmawiamy o tym, jakiego kremu warto używać lub doradzamy przy wyborze podkładu. Stylistka analizuje typ sylwetki, a ja wspominam o różnych fotograficznych trikach, które pomogą lepiej wyglądać na zdjęciach. Podpowiadamy rozwiązania, które klientka będzie mogła wykorzystać na co dzień.
- I jak panie reagują, widząc się w nowym ubiorze i pełnym makijażu?
Reakcje są niesamowicie pozytywne. Nieraz panie mówią nam, że tego dnia, po metamorfozie miały swoją najlepszą randkę z mężem, zupełnie jak przed ślubem. Kiedyś nawet zdarzyła się taka sytuacja, że jedna z klientek po wykonaniu fryzury i wizażu wstała i zaczęła szykować się do wyjścia, kompletnie zapominając, że mamy jeszcze przed sobą sesję. Pani stwierdziła, że w pełnym makijażu, z pomalowanymi ustami czuje się już tak piękna, że nie potrzebuje do szczęścia niczego więcej.
Tym bardziej, że sesja to dość stresujący moment. Boimy się aparatu na takiej samej zasadzie, jak czasem omijamy lustro szerokim łukiem?
Z aparatem jest nawet trudniej. To, jak się postrzegamy w lustrze, w dużej mierze zależy od samopoczucia. Jednego dnia nie zauważamy cieni pod oczami, a innego wydają się one trzy razy większe. Ale lustro mijamy i idziemy dalej.
Na sesji musimy zmierzyć się nie tylko z sobą, ale też otworzyć przed fotografem, zupełnie obcą osobą, musimy pokonać wszystkie bariery, które mamy w głowie. Na początku większość pań jest dość powściągliwa – czują się skrępowane, stwierdzają, że nie potrafią pozować. Ale potem mija pięć minut i okazuje się, że każda z Pań zaczyna dobrze czuć się przed obiektywem. Ostatnio podczas sesji jedna z klientek wspomniała, że uczęszcza na zumbę, włączyłyśmy muzykę i nagle pani niesamowicie się rozluźniła, zaczęła nawet tańczyć.
- A co z paniami, które uważają się za niefotogeniczne?
Podczas sesji bardzo często słyszę od klientek, że źle wychodzą na zdjęciach, na co zawsze powtarzam im, że nie ma niefotogenicznych kobiet! Każda z nas jest piękna i ma unikalne atuty, które podczas sesji staramy się wydobyć. Spójrzmy nawet na modelki. Wiele z nich reprezentuje specyficzny typ urody, który nie mieści się w takim standardowym kanonie piękna. Mają bardzo mocno zarysowane kości policzkowe albo ogromne oczy. Gdybyśmy zobaczyli je na ulicy, pewnie w pierwszej chwili stwierdzilibyśmy, że są brzydkie, a przecież reprezentują świat mody. Jeśli pani narzeka na zbyt szerokie biodra, zwracam jej uwagę, jaki ma apetyczny biust. Kogoś krępują zbyt rozbudowane ramiona? Zostawmy je w spokoju! Przecież ma takie zgrabne nogi.
- Mamy dużo kompleksów?
Sporo. Wrócę do tematu modelek. W mediach czy reklamie jesteśmy otaczane idealnymi ciałami. Patrzą na nas z billboardów, więc wydaje nam się, że jest ich wiele, a to nieprawda. Gdyby tak było, nie mielibyśmy 10 top modelek na świecie, tylko 500. Co więcej, większość modelek w rzeczywistości wcale nie jest idealna, jestem fotografem, więc coś o tym wiem. Dążymy zatem do jakiegoś nieistniejącego ideału. Myślę, że zbyt mało pozytywnych rzeczy słyszymy też od innych. Łatwiej jest kogoś shejtować, niż na przykład powiedzieć: „Świetnie wyglądasz, jesteś taka pełna energii, rób tak dalej!”. Ile razy słyszymy takie rzeczy?
- W jakich okolicznościach kobiety decydują się na metamorfozę?
Panie najczęściej otrzymują metamorfozę w formie prezentu, który świetnie sprawdza się na urodziny czy w roli podziękowania. Na sesję często decydują się także młode mamy. Najpierw, żeby zachować obraz swojego ciała sprzed ciąży. A potem, po kilku latach, gdy już dziecko zaczyna być coraz bardziej samodzielne, wracają, chcąc ponownie odkryć swoją kobiecość. Wiele pań traktuje również metamorfozę jako prezent dla chłopaka czy męża.
- Same też robimy sobie taki prezent?
Zdecydowanie rzadziej. Wydaje mi się, że sesja fotograficzna wciąż jeszcze postrzegana jest dość celebrycko, jako przejaw próżności. Moim zdaniem udział w metamorfozie powinien być traktowany podobnie jak wizyta w SPA – robimy to, żeby poczuć się lepiej. Czy bardzo próżnym jest poświęcenie jednego czy nawet kilku dni w roku, żeby zrobić coś tylko dla siebie? Nie wydaje mi się.
- Dlaczego warto przyjść na metamorfozę?
Na pewno możemy spróbować dzięki niej poradzić sobie z naszymi kompleksami, ale nie tylko. Czasem klientki stwierdzają, że po prostu mają gorszy okres w życiu i chcą przyjść na sesję, bo wiedzą, że w ten sposób szybko i skutecznie poprawią swoje samopoczucie. Albo wręcz przeciwnie, wcale nie mają problemów, tylko np. chciałyby zmienić coś w swoim wyglądzie i odświeżyć szafę przed wiosną. Potraktujmy metamorfozę jako spotkanie w kobiecym gronie, podczas którego możemy na nowo siebie odkrywać, w różnych momentach życia.
---
Fu-Ku to pierwszy w Polsce sklep utrzymany w konwencji concept store’u, który powstał, by promować produkty polskich projektantów. Po 8 latach funkcjonowania w formie stacjonarnego butiku, przenosi się do internetu, by tam tworzyć kompleksową platformę wiedzy oraz kreatywnej przestrzeni do rozmów o modzie, utrzymanej w nurcie slow fashion. Fu-Ku nie rezygnuje jednak z koncepcji rzeczywistych spotkań z projektantami, które nadal będą kontynuowane w kameralnej atmosferze.
---
Podobne tematy:
- Prezent dla mamy – pokaż jej, że jest wyjątkowa! >>
- Dzień Kobiet – z jakich prezentów cieszą się kobiety? >>
- Jak przygotować niespodziankę, która zachwyci Twoją kobietę? >>
- Kolacja dla Dwojga: Pomysły na oryginalny wieczór we Dwoje >>
- Po co pływać, skoro można latać? Wywiad z Tomaszem Otolińskim – instruktorem Flyboardu >>
- Każdy rejs to inna przygoda - wywiad >>
- Wywiad: Kurs motorowodny w prezencie >>
- Wywiad: Rejs łodzia motorową w prezencie >>
- Nauka gry na instrumencie - dla każdego? - Wywiad >>
- Sztuka latania balonem - Wywiad >>
- Pomysły na Weekend we Wrocławiu: 30 Najlepszych Atrakcji >